Wszystkie nasze przekonania, nasze poglądy w czasach wojny przestają być aktualne. Zofia przed wojną, ani po wojnie nie była antysemitką. To wojna spowodowała w niej to, że żeby ratować siebie i swoje dzieci uciekła się właśnie do antysemityzmu i odmówiła udziału w ruchu oporu. Nie była z tego dumna, wręcz było jej za to wstyd. Nie przyznawała się do tego.
Również w momencie gdy gestapowiec kazał jej wybrać, które ze swoich dzieci ma uratować, a które wydać na śmierć, dokonała wyboru, którego nie mogła sobie wybaczyć. Tym bardziej, że drugie jej dziecko zginęło w obozie.
Zofia nigdy nie wybaczyła sobie swojego postępowania w czasach wojny, o czym świadczy to, że na końcu popełniła samobójstwo. Nie mogła dłużej żyć z tym ciężarem. Nie wiem czy my mamy prawo oceniać jej postępowanie. W obliczu wojny i zagrożenia człowiek znajduje się w sytuacji, której nigdy nie przewidywał. Musi podejmować wybory, których normalnie by nie podjął. Musi robić rzeczy, z których nie jest dumny. Wszytko żeby przetrwać.
To nie jest film antypolski, jak twierdzą niektórzy. Ten film ukazuje jak bardzo człowiek zmienia swoje postępowanie, swoje poglądy w obliczu wojny i zagrożenia.
Zgadzam się. Dokładnie tak ja mówisz, wybory których trzeba dokonywać w czasie wojny, więc zagrożenia życia, są bardzo trudne. Osoby piszące komentarze o tym, że to jakaś propaganda czy syf jak widać nie dorosły do tego typu obrazów. Nam jest bardzo ciężko zrozumieć właśnie takie wybory czy ogólnie tamten czas. To wszystko co przeszła Zofia nie mogło tak po prostu "zniknąć" z jej życia. W dodatku nie tylko przeszłość, ale i ten związek był dla niej zgubny.
Ten moment, kiedy ma wybrać które dziecko ma przezyć jest przerażający. Niestety aby przetrwać trzeba było się posuwac do rzeczy niewybaczalnych OBCENIE. Wówczas wszytsko było dopuszczalne... Film jest niesamowity.
Zarzuty o antypolski wydzwiek filmu nie dotycza Zofii. To jasne, ze probowala roznych forteli, by przezyc i ocalic dziecko. Te zarzuty dotycza postaci polskiego profesora, ktory jeszcze przed wojna postuluje eksterminacje Zydow. Tu nie chodzi o antysemitym - jego istnienie w II RP jest fakte i nie da mu sie zaprzeczyc. Tu chodzi o najgorsza, najbardziej radykalna forme antysemityzmu, ktora w moim przekonaniu nie mogla zaistniec w umysle profesora najbardziej renomowanej polskiej uczelni.
Bo nikt taki jak profesor UJ opowiadający się za eksterminacją Żydów nie istniał w rzeczywistości, to fikcyjna postać. Profesorowie UJ zostali wymordowani przez hitlerowców. Ten wątek jest przekłamaniem i oczernia polską inteligencję,która sama poniosła śmierć z rąk tych samych ludzi, co Żydzi.
Zgadzam się. Z tym że fakt, że zostali aresztowani i wymordowani w listopadzie 1939 nie zmienia faktu, że teoretycznie któryś z nich sam mógł wcześniej pisać takie antysemickie pamflety. Problem w tym, że w żadnych badaniach naukowych, nawet autorów takich jak Engeling czy Grabowski, nie ma ani jednej wzmianki o antysemityzmie profesorów UJ.
No właśnie. Skoro nie ma na to potwierdzenia w źródłach historycznych,to przypisywanie na wyrost antysemityzmu typowego raczej dla osób o małych ambicjach intelektualnych ludziom wykształconym i światłym, którzy zdawali sobie sprawę z pozytywnego wpływu społeczności żydowskiej na przykład na gospodarkę naszego kraju czy rozwój wielu dyscyplin naukowych, jest zwykłym oszczerstwem. A antysemickie pamflety tworzył Goebbels w III Rzeszy i wciskał je bez żadnego oporu tym kulturalnym i na bardzo wysokim poziomie Niemcom :)
To niech zrobia film o żydach współpracujących z Niemcami i posyłających swoich braci na śmierć. Też to był trudny wybór. Też zmienili swoje postępowanie w obliczu wojny. Zobaczysz jaki jad wylezie ;)