rozwalila mnie scena, w ktorej Beethoven gra, nie wiedzac ze jest obserwowany, Sonate Ksiezycowa. Oldman jak mało kto potrafi zagrac wszystko mimiką
To niesamowite. On nie gra w tej konkretnej scenie: on czaruje. Gapię się w ekran jak zahipnotyzowana, bo nie potrafię uwierzyć, że można tak dogłębnie utożsamić się z odtwarzaną postacią.
Zgadzam się. To jest scena cudowna i niepowtarzalna... jedna z najlepszych w tym filmie...