Na szczęście z pomocą przyszły dwie czarnoskóre kobiety, które niemal samodzielnie ocaliły losy NASA i "jej" przełomowe misje.
Gdyby nie męcząca skłonność reżysera do banału i przesadnie propagandowej poprawności politycznej oraz brak subtelności, to ta pozycja filmowa mogłaby być interesująca.
Niestety...
Prostacka dosłowność tego filmu jest szczególnie bolesna - zupełnie jakby rzeczywiste stosunki, wówczas panujące w USA pomiędzy białymi i czarnymi, były nie dość interesujące, żeby nie trzeba ich było "podkolorować" (nomen omen)... a także historie tych kobiet, reżyser tutaj także uznał, że musi pozmyślać i dodać coś od siebie, zupełnie jakby te życiorysy same w sobie znów nie mogłyby wystarczyć i świadczyć o samych sobie.
Niesprawiedliwy, naszpikowany uprzedzeniami i rasistowski film o niesprawiedliwości, uprzedzeniach i rasizmie.
Absurd w oparach kina familijnego.
Przykre, że w dzisiejszych realiach wypływanie na wielką wodą kinematografii nie polega na rzetelnej pracy reżyserskiej i oddaniu poczucia autentyczności, zgodności z prawdą oraz subtelnego zarysowania kontekstowej problematyki, a (polega) raczej na nachalnym, pretensjonalnym przerysowaniu barw i komponowania chwytliwej tematyki - tak aby widz przypadkiem nie miał szansy do dokonania własnej opinii, po tym jak skutecznie i "poprawnie" zostanie zdoktrynizowany.
https://image.freepik.com/darmowe-ikony/ok-jak-znak-r%C4%99k%C4%85_318-44516.jpg
Czy dobrze rozumiem, że nie uważasz, że tamte czasy były niesprawiedliwe, naszpikowane uprzedzeniami i rasistowskie?
Pewnie myślisz że teraz zabłysnąłeś :) Źle myślisz, ale ok, może się starałeś, choć zabrakło intelektu.
A moim zdaniem zabłysnął...
Tym bardziej, że racje ma.
Dość konkretnie się wypowiedział - precyzyjnie i jednoznacznie, a Ty jakieś dziwne wątpliwości co do przekazu masz...
Korwin Mikke też wypowiada się precyzyjnie i jednoznacznie, ale mówi tyle prawdy co głupot.
Film łączy w sobie elementy fikcyjne i faktyczne i ma do tego pełne prawo. Reżyser zgrabnie połączył historie trzech ciekawych kobiet z problemem rasizmu, który może nie był specjalnie odczuwalny akurat w NASA, ale film dzięki temu jest tylko bardziej emocjonujący (a takie mają być filmy). Nie aspiruje do czegoś więcej niż jest, a jeżeli ktoś miał inne oczekiwania to jego problem.
Tak mówiąc prosto i na temat, żeby dotrzeć do każdego czytającego to forum - film był pompatyczny i słaby "fchuj".
Tyle na ten temat.
A doszukiwanie się w nim głębokiego sensu, jest tak dobre jak bycie tresowaną małpką, skaczącą w rytm Oscar'owej propagandy ;)
Ale jeśli tego typu pozycje Cię zajawiają, to polecam również film dokumentalny "Białe chełmy" - na pewno Ci się spodoba.
Pozdrawiam
"A doszukiwanie się w nim głębokiego sensu, jest tak dobre jak bycie tresowaną małpką, skaczącą w rytm Oscar'owej propagandy".
Skoro już aż tak chcemy być elokwentni, nauczmyż się pisać poprawnie słowo "oscarowa".
Proszę czytać ze zrozumieniem - wstęp do wpisu wyraźnie sugerował, że wypowiedź nie ma się wznosić na szczyty elokwencji, lecz ma być zupełnie prosta.
Zrozumiałby to każdy człowiek nie tylko posiadający rozum, ale też posługujący się nim.
"Oscar'owej". Wszystko jest napisane poprawnie.
Pozdrawiam.
Nie, nie jest. Polecam zasady stawiania apostrofów w języku polskim.
Pozdrawiam.
Ok, wezmę się za to jak tylko powyjmujesz całą tą słomę z butów. Daj znać jak skończysz, ale pewnie trochę ci to zajmie.
Były ale bez przesady ,jakby wszyscy biali w tym NASA byli tacy tępi i nieudolni i rasistowscy to nawet rakiety by nie skonstruowali, co mówiąc o wysłaniu człowieka w kosmos .Nie mam nic o filmach o wybitnych czarnoskórych postaciach ,ale serio wciskanie wszędzie rasizmu i okrucieństwa białych,oraz walczących z tym czarnych jest męczące i po prostu ośmiesza film w oczach inteligentnego człowieka.
Ten film mógł być naprawdę, dobry gdyby skupili się na życiu tych kobiet, nie na poprawności politycznej
"Na życiu tych kobiet"? Czyli na czym? Wyłączaniu światła w kuchni? Kupowaniu jedzenia? Płaceniu rachunków? Ich praca zawodowa nie była częścią ich życia? rasizm nie był częścią ich życia? Tekst "poprawność polityczna" jest tak mdły i drętwy, że aż bije po oczach, że nie masz nic innego do powiedzenia. Ktoś gdzieś (niekoniecznie mądrzejszy, ale na pewno sprytniejszy niż Ty) zasugerował Ci, że z poprawnością polityczną należy walczyć i klepiesz to bezmyślnie nie potrafiąc argumentować... Podobnie jak ten, kto rozpoczął tutaj tą dyskusję. Może przejdzie z wiekiem?
Nie przejdzie.Film to typowa lewicowa /lewacka papka zza oceanu .Zamiast pokazać wybitność tych postaci tylko mnie irytowały kolejne lewicowe wstawki .Cale NASA to idioci ,biali idioci, do tego rasiści, dopóki nie przyszły 3 czarnoskóre kobiety nie pokazały im jak podbić kosmos .Litości
Twoje uprzedzenia to nie jest problem filmowców z Hollywood. Zalecam wybór innych filmów, lub - o zgrozo! - całkowity bojkot wszystkiego, co zostało w amerykańskich wytwórniach wyprodukowane. I tylko pytanie, na jaki temat byś później biedaku trollował...
Nie przesadzajmy z tą krytyką.
Całkiem niedawno podobna fala krytyki spadła na firmę Elona Muska - SpaceX. Wielcy inżynieriowie NASA czy Boeinga i Lockheed Martina, twierdzili, że nie da się zrobić awioniki kapsuły Dragon taniej niż za 100 mln dolarów.
Inżynierowie Muska zrobili to za... 10 tys. dolarów ;-) I ta awionika zdała rygorystyczne testy NASA za 1 podejściem. Od kilku lat wozi sprzęt na Międzynarodową Stację Kosmiczną. W ostatni piątek, SpaceX wylądowało pierwszy raz używaną rakietę...
Ze SpaceX i Muska też wszyscy się śmiali. Nikt w nich nie wierzył... a jednak tego dokonali. Przybliżyli nas do lotu na Marsa bardziej niż NASA czy przepłacani fachowcy Boeinga i Lockheeda.
Mnie ten film bardziej niż z polityczną poprawnością, kojarzył się po prostu z takim bardzo pozytywnym przekazem, że jeśli masz jakieś zdolności, swoją wizję i się tego trzymasz w zgodzie z samym sobą to... wygrasz. Może to naiwne i bardzo amerykańskie... ale mimo wszystko krzepiące.
Może nie palić jak żydów, ale na pewno ostro hamować, bo myślą że są wszystkowiedzący i wspaniali jak autorzy początkowych komentów, oceniający film na 3. Trochę zastanowienia i pokory o 'doskonali'. Film dobry i skłaniający do refleksji oraz pełny obrazu rasistowskiej ameryki lat 60-tych.
Z rasistami nie pogadasz kolego.
Ludzie nie rozumieją że będąc białym heteroseksualnym mężczyzną wyznania katolickiego są najbardziej uprzywilejowaną grupą w historii świata i w momencie kiedy ktoś inny chce takich samych warunków do życia jakie mają oni to nagle są wielce oburzeni.
Mała korekta - pełny koloryzowanego obrazu rasistowskiej Ameryki. Dlaczego?
Z przyczyn podanych powyżej, przez wszystkowiedzących i wspaniałych autorów początkowych komentów, posługujących się argumentami, a nie pustą gadaniną i wymachiwaniem słowem "rasizm".
Najważniejszym jednak będzie powtórzenie, że film mógł być dobry, bo tematyka jest interesująca i ważna, ale z powodów wyżej wymienianych wyszedł gniot, który momentami jest po prostu absurdalnie głupi.
Tak samo ja powinno się hamować widzów co wszystko łykają jak pelikany .Serio myślisz ,ze to NASA było takie nieudolne,tępe,rasistowskie ,gaszone przez Katherine G. Johnson na każdym kroku, jak w tym filmie??? xD
Tak. To niesamowicie autentyczny film, pełen refleksji, dramatu murzynów, murzynek i murzyniątek, z nieprawdopodobnie autentycznymi bohaterami i masą głębokiej treści. Pozdrawiam.
Zdefiniuj "na każdym kroku". Jesteś albo wybitnie przewrażliwiony (może nie oglądaj filmów, które powodują aż taką awersję) albo nie rozumiesz sensu fabuły w zasadzie każdego filmu. Film nie polega na przedstawieniu wydarzeń w każdym momencie, minuta po minucie. Nie ma sensu przedstawiać momentów, kiedy główna bohaterka śpi, układa włosy lub przelicza skomplikowane równania. Nie ma też sensu przedstawiać momentów, gdzie któryś z bohaterów - nawet nie drugoplanowych (ale o zgrozo, białych mężczyzn!) - podczas obliczeń wpada na przełomowe odkrycie. Fabuła zarysowuje historię głównych bohaterów - pech chciał, że nie przypadli Ci do gustu. Odbierasz to mocno osobiście, więc następnym razem wybierz inny film. Zarys historii zwykle jest w opisie na okładce.
To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Zresztą, nie spodziewałam się, że będziesz jej w stanie udzielić. Powtarzam - odbierasz to mocno osobiście - nikt Ci niczego nie wciskał (sic!), sam wybrałeś ten film.
Bo przecież powszechnie wiadomo, jak ciężko na świecie mają biali mężczyźni. To trochę dołujące, że od tamtego czasu minęło prawie 60 lat, a jednak wciąż jest tyle rasistów.
Bo ktoś tu zasugerował, że biali mężczyźni są dyskryminowani. Rzeczywiście, ktoś tak zasugerował. KTOŚ tak zasugerował. No rzeczywiście. Sama prawda w Twoim poście.
Widocznie czarni potrzebują takich treści "ku pokrzepieniu serc", stąd też i Wakanda w Avengersach i ta technologia o 100 lat wyprzedzająca białych nieuków ;)
Jak się nie ma w realu to trzeba tworzyć nową rzeczywistość.
Kmiocie, Wakanda została stworzona przez białych jak śnieg Stana Lee i Jacka Kirby'ego ponad 50 lat temu.
Jak się nie ma argumentów rzeczowych, to się atakuje źródło, kmiocie to sobie mów do swoich kumpli, ja do nich nie należę.
A co ma gatunek do występowania tych samych tematów? O mafii można zrobić zarówno komedię jak i film gangsterski. Kwestie rasowe mogą być uwypuklone zarówno w dramacie jak i SF.
A czym się różni fikcja od fantastyki? A czym się różni dokument od poematu? W dokumencie o szczurach nie będą one latać, mam rację? W filmie biograficznym nie oczekuj porwań przez UFO. Odwracasz kota ogonem i udajesz (mam nadzieję!) ignoranta po to, żeby udowodnić coś, co zgadza się z Twoim widzimisię. Masz prawo, spoko. Tylko brzmi to niepoważnie jednak.
Skoro te panie musiały by 5 x lepsze od białasów by udowodnić swoją równą przydatność no to się starały być lepsze i w końcu były. Co w tym jest nielogicznego? W końcu sam fakt, że się tam na dzień dobry w ogóle znalazły, w tych warunkach rasowych jakie były, świadczy o tym, że były bardziej wyselekcjonowane niż przeciętne białasy. Jeśli stanowiły 5% ekipy ale za to na 100% wyselekcjonowanej jakości, to były bardziej "widoczne" w swojej przydatności.
:-)