Lubię musicale, ale ten po prostu nie powala na kolana. Jedyny szacun dla gry aktorskiej Kate Winslet i Walkena. Bez nich ten film po prostu byłby kompletną kaszaną. Rozczarowałam się dlatego 4/10. Sceny z śpewającą Kate w wodzie - bosko. Jeśli chodzi o muzyke w filmie - moja ulubiona - wielki plus za dobraną ścieżkę dźwiękową. Gandolfini mnie rozczarował. Tak samo Sarandon - dialogi pomiędzy nimi były denne.
To co napisałaś przekonało mnie do obejrzenia tego filmu, a musicali nie cierpię,
w trajlerze widzę, że nieźle się wygłupiają ;-)
Ktoś zauważył scenę w wodzie :) Moim zdaniem jest to plastycznie perełka - rude włosy w zielonej wodzie... Podobał mi się też podryw Walkena na nowe sztuczne zęby. Bo facet całe życie ma zęby jak koń, jeśli już zdecyduje się je pokazać - popatrzcie sobie choćby na te uśmieszki w 'Królu Nowego Jorku'. Raj producenta pasty do zębów.
Ale sporo innych rzeczy w tym filmie było okropnie naiwnych. Jak już ktoś pisał - na głównego bohatera nie poszłaby żadna kobieta.
Bo po pierwsze to lekka ironia. Po drugie to mimo wszystko komedia. A po trzecie kobieta walczy o SWOJEGO faceta, nie dlatego, ze jest "jakiś", ale bo jest jej - i to było świetnie pokazane. A tak - patrząc na życie - niejedna by poszła