Nie ma siły. Turturro musiał się inspirować Bollywoodem i nie wiem, czemu w wywiadach wmawia, że nawiązywał do tragedii antycznej. Za dużo jest podobieństw do kina indyjskiego, żeby w to uwierzyć. ;)
Po pierwsze: forma typowo bollywoodzka - piosenki nie dzieją się naprawdę, są wytworami wyobraźni bohaterów, nie pchają akcji do przodu, tylko ją komentują i dopełniają.
Po drugie: wiatr we włosach - czyli sztandarowy element filmów indyjskich
Po trzecie: kilka scen jest żywcem wyjętych z "Gdyby jutra nie było"
Po czwarte: mrugnięcia okiem w stronę widza - hindus w sklepie, tancerka brzucha w barze
Po piąte: miłosna tematyka i puenta będąca pochwałą rodziny i tradycyjnych wartości (gdzie dziś można to spotkać, jeśli nie w Bollywood?)
Po szóste: masala, czyli wymieszanie stylów, komizmu i tragizmu w specyficzny sposób.
Wyliczać dalej??