Aż miło było sobie przypomnieć stary, dobry film jakim jest
''Nikita'' ,który jednocześnie ,poza ''Leonem
Zawodowcem'' czy ''Piątym elementem'' jest chyba
najlepszym w reżyserskim dorobku Luca Bessona.
Prawda jest taka, iż ten francuski scenarzysta, reżyser i
producent od 95 roku z sezonu na sezon tworzy na
papierze, kręci lub produkuje coraz to przeciętniejsze i
słabsze filmy. Gdzieś po drodze do obecnej chwili,
miewał jeszcze drobne przebłyski w postaci takich dzieł
jak ''Człowiek pies'', ''Uprowadzona'' czy ''Nie mów
nikomu'', ale prawdę mówiąc nawet te filmy są co
najwyżej dobre i nic poza tym. O całej reszcie ,którą
miałem okazję widzieć nie będę się nawet wypowiadał.
Jeżeli Luc przyczynił się jeszcze do czegoś na prawdę
godnego uwagi i poświęcenia czasu, to proszę piszcie.
Może się okaże ,że czegoś nie widziałem (bo akurat nie
wszystkie filmy przecież oglądałem gdzie Besson
odcisnął swoją obecność) i będę mile zaskoczony.
Teraz chwilę o historii Nikity.
Film zaczyna się niecodziennie. Błękitny obraz jaki
ukazuje się naszym oczom, przedstawia grupę ćpunów
na głodzie. Kolor ten, nakreśla ich obecny stan. Nagle
wszystko to niknie i zaczyna się jazda bez trzymanki.
Później jest już tylko ciekawiej i nietypowo. Wydawałoby
się, że wszystko to jest takie naciągane i banalne, ale
chyba niezupełnie do końca tak jest. Szczegółów nie
mam zamiaru zdradzać, bo prawdę mówiąc cały ten film
składa się z całej masy drobnych mankamentów. Sama
postać Nikity ,grana przez Anne Parillaud (wbrew
pozorom bardzo atrakcyjna aktorka) potrafi irytować i
nawet momentami drażnić. Lecz trzeba ją choć trochę
zrozumieć i postawić się w jej sytuacji. Jak my byśmy się
zachowali, gdybyśmy stanęli przed faktem dokonanym?
Gdyby ktoś nagle zmienił diametralnie nasze
dotychczasowe życie ,a my z nożem na gardle nie
mielibyśmy zupełnie żadnego wyboru? To kompletnie
niecodzienne.
Wracając do Nikity, to zachowaniem i wyglądem w ogóle
nie przypomina ona kobiety. Nauczona gorzkiego życia,
wciągnięta w wir zła ,narkotyków i chorego towarzystwa,
jest kimś innym niż powinna być. Inaczej ma się rzecz ,
gdy staje się Josephine. Nabiera uroku, pewności siebie,
odkrywa inną siebie, ale przecież i tak gra wbrew swojej
woli. Jej życie, ani przed ani po metamorfozie nie jest
normalne. Co zatem ktoś w takiej sytuacji może uczynić,
aby się ratować?
Thriller ten obfituje w całkiem ciekawe i niegłupie dialogi.
Rozmowy między Marco ,a Nikitą są fantastyczne. Pełne
ciepła i zrozumienia, a zarazem takie pachnące
niepewnością i tajemniczością. To duża zaleta obrazu.
Plusem jest również powolna ,ale szczegółowa
przemiana naszej bohaterki. Systematycznie, krok po
kroku pewnie do przodu. Na całe szczęście film ten nie
jest przeładowany chaotyczną i często niepotrzebną akcją,
jak to ma miejsce w podobnych produkcjach. Wszystko
rozłożone jest moim zdaniem miarowo. Zaletą jest także
ścieżka dźwiękowa Erica Serry. Przynajmniej w 80%
muzyka jest bardzo wstrzelona. Raz agresywna ,a innym
razem subtelna i klimatyczna. Nie zapominajmy ,że mamy
rok dziewięćdziesiąty.
Podsumowując całokształt, mamy do czynienia z na
prawdę dobrym i wciągającym thrillerem a elementami
sensacji. Postaci są fajnie nakreślone i posiadające
nietypowe osobowości. Dziś już nie tworzy się takich
filmów i to jest wielką współczesną chorobą kina. 7/10
bo zasługuje przynajmniej na tyle.
pozdrawiam
Zasługuje na więcej bo bez Nikity nie mielibyśmy postaci Leona... Zapomniałeś jeszcze o "Le Grand Bleu", który moim zdaniem jest najlepszym filmem Luca. Pozdrawiam :-)
Przekonałeś mnie mówiąc, że ''Nikita'' zasługuje na więcej. Porównując ten film do wymienionych powyżej przez siebie, do których rękę przyłożył Besson, to rzeczywiście ''siedem'' jest notą za niską. Jeżeli chodzi o ''Wielki błękit'' z 88r. ,to szczerze powiedziawszy już dobrze go nie pamiętam po widziałem go może ostatnio gdzieś koło 93 roku. Muszę koniecznie odświeżyć, aby móc coś od siebie na jego temat wyrazić.
pozdrawiam
"Wielki błękit" jest dla mnie zdecydowanie najlepszym film Bessona, szczególnie wersja reżyserska,
W dużej mierze zgadzam się z Tobą. Nadmienię tylko, że coraz gorsze filmy, to właściwie te, których jest jedynie producentem (Transportery, 13 Dzielnica, Colombiana itp), zaś z filmami nie jest najgorzej. Jednak fakt jest faktem, że zatracił gdzieś tą świeżość, którą mial. ozdraiam :)
Bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu Twoja wypowiedź i z oceną też się zgadzam - 8/10 !!!
Generalnie się zgadzam, ale sam fakt wybrania takiej kretynki na tajną agentkę kompletnie zepsuł ten film i pozbawił go sensu. Szkoda, bo liczyłem na zdecydowanie więcej.
Niestety do Leona to nawet nie ma startu... Prawda natomiast jest, ze Besson potrafi nakrecic gniocisko. Chociazby to z Pfeiffer i De Niro(nie pamietam tytulu). Cos okropnego po prostu.
''Porachunki'....
Besson miał o wiele gorsze filmy niż ten wymieniony przez Ciebie. Ten tytuł, jest gdzieś pośrodku jego dorobku.
Mowa o dorobku pisarskim bardziej, bo zdecydowanie to przebija stanie za kamerą.