Cóż... faktycznie może wydać się to dziwne. Chociaż tak na upartego można to wytłumaczyć tym, że z początku nieufne dziewczynki pod wpływem miłości Gru nieco się zmieniły, to bardzo naciągane tłumaczenie. Mnie bardziej przekonuje fakt iż to Agnes jako najmłodsza była zauroczona miłą, ładną Lucy, potencjalną nową mamą. Poza tym pod koniec, w scenie gdy Gru i Lucy wpadli do wody, widzimy napis "147 randek później "(nie mam pewności czy dokładnie tyle) więc dziewczyny mogły spędzić ze sobą trochę czasu:-).

Zresztą to tylko naiwny film głównie dla dzieci, jednak mnie nawet te drobne "sprzeczności " nie przeszkadzają, miło się oglądało, dzieciom też. Jasne, że trzeba szanować dorosłego widza, jednak myślę, że można do tego podejść z przymrużeniem oka:-)

Można, można. :) Szczerze mówiąc nie raziło mnie to aż tak bardzo w oczy, ale wydaje mi się, że twórcy mogli te relacje nieco bardziej 'rozpisać', pokazać, jak Lucy buduje relacje z dzieciakami, ho odczuwam wrażenie, że zostało to potraktowane 'po łebkach'.
Niemniej jednak animacja mi się podobała, nie jest to co prawda arcydzieło, ale przyjemny, lekki film. :)

Aa, i jeszcze nie jestem (na szczęście!) dorosłym widzem! :)

Zgodzę się z Tobą. Na pewno gdyby rozbudowano wątek dotyczący relacji Lucy i dziewczynek byłoby to ciekawe. Jednak twórcy woleli postawić na akcję niż ckliwe sceny rodzinne, na które potem niestety zabrakło im czasu. Szkoda, że potraktowali temat tak po macoszemu, jednak podobnie jak Ciebie, mnie animacja zadowoliła. Za to rozczarowanie przyniosły mi "Minionki", ale to już inny temat...;-)

PS. Z tym dorosłym widzem miałam na myśli ogół, też (na szczęście! ) nie zaliczam się do tej grupy:-P