mylisz się dla fanów to kiepska próba kontynuowania bardzo dobrej trylogii , fabułą wygląda tak jakby ktoś ją pisał na kolanie w autobusie , poprostu mało ciekawie film ratuje 2-3 całkiem przyzwoite sceny akcjii i przyzwoici aktorzy , jak dla mnie zwykły średniak który nie zasługuje na taki tytuł .
Zwykłe średniaki to są ze Stathamem. Jak dla mnie świetna kontynuacja, która się bardzo dobrze wybroniła brakiem Bourne'a jako takiego, ale duchowo i czynnie oddziałującego na całą historię. Sądzę, że kolejny film z Damonem byłby już za bardzo 'wytarty'.
Słabizna w porównaniu z poprzednimi "częściami", tam (3 poprzednie części) było coś więcej niż tylko gonienie za uciekinierem. Film można oglądnąć z założeniem że to będzie zwykłe zabili go i uciekł. Nic więcej.
Przecież to nie jest żadna kontynuacja. Akcja tego filmu rozgrywa się równocześnie z akcją 2 i 3 odcinka Bourne'a. Mało tego, zakończenie jest tak mocno otwarte, że na pewno planowane są kontynuacje - niewykluczające nawet spotkania Crossa z Bournem.
Podobnie było w serii "Obcy", gdzie ludzie narzekali na czwartą część "Obcy : Resurection" twierdząc, że to jakaś profanacja. Ja uznałem, że to bardzo dobre dopełnienie serii. Prawie identyczna sytuacja jest tutaj. Przydałaby się kontynuacja wątku z Aaronem Crossem, ale to już małe szanse, bo Renner ma napięte terminy kolejnych ról, a dzisiaj smutna wiadomość o wypadku przy odśnieżaniu i stanie krytycznym jego życia.
Zgadzam się, niby dla fanów to dobry film, ale mi się nie podobał. Mam wrażenie że ten film miał tylko pokazać grę aktorską Jeremy'ego Renner'a bo tylko to zasługuje na pochwałę. Wolałabym już następną część z Bournem np. co było zanim wsąpił do projektu.
Powiedziałabym że na odwrót. Jeśli ktoś oglądał poprzednie części, Dziedzictwa lepiej niech nie tyka, bo tylko sobie popsuje humor:/
"DZIEDZICTWO..." to komiks w najgorszym tego słowa znaczeniu tj. zupełnie oderwany od rzeczywistości. Aż trudno uwierzyć, że napisał je autor trylogii o Jasonie, Tony Gilroy. To był film o jakichś... mutantach. Wmawiał nam, że agenci pokroju Jasona Bourne'a to laboratoryjne szczury poddawane jakimś chemicznym eksperymentom i dzięki temu zamieniają się w doskonałe maszyny do zabijania. Takie Kapitany Ameryki.
"Jason Bourne" powraca na Ziemię. To znów agent po prostu doskonale wyszkolony, bystry, sprytny, niewzykle inteligentny, doskonale wykształcony, radzący sobie z elektroniką, pojazdami, bronią palną, walką wręcz.