Myślę ,że Nolan nie jest na tyle szalony żeby wciskać ten chory wątek związków jednopłciowych.
A mnie właśnie brakuje wątku miłosnego lub jakiegokolwiek innego,odwołującego się do uczuć i relacji międzyludzkich
Właściwie to chyba zmieniam zdanie. Przed seansem byłam zadowolona,że ten wątek nie będzie miał miejsca bo szczerze mówiąc miałam już dość tego samego :miłośc dwojga ludzi rozdzielona przez wojnę lub właśnie połączona wojną. W Dunkierce tego nie było i sprawiło,że nie byłam tak zżyta z bohaterami.
Może chcieli zrobić normalny film wojenny. Męskie kino, a nie melodramat. Może to taki hołd do kina wojennego jak Bitwa o Anglię, O jeden most za daleko.
http://www.filmweb.pl/Pokuta (nomen omen 5 minut filmu poświęcono Dunkierce)
http://www.filmweb.pl/Bardzo.Dlugie.Zareczyny
Bo to z założenia nie miał być film archiwalny tylko fabularny. Dlatego kwestie uczuciowe i psychologiczne,rysy osobowościowe,relacje międzyludzkie są istotne aby poczuć klimat filmu i danej historii. Niezależnie jakiej tematyki dotyczy.
Co prawda zawsze dodaję dodatkową gwiazdkę, gdy w produkcji nie ma wątków miłosnych (jakiejkolwiek), ale tym razem nie o tym. Tylko o tym, że mało ludzkich uczuć. Naaaaprawdę?! Że się zatrwożę!
Ale to nie jest film wojenny!
To scena - 1. Wycinek z 1 dnia, to jak 1 koszmarne wspomnienie. 1 koszmar ale oczami wielu.
A ty chesz tu wcisnąć kobiety?!
Sa tam gdzie były - kobieta na kutrze, sanitariuszka na statku,koniec.
Taki koszmar niszczy wszelkie relacje. I w filmie ich nie powinno być, i nie ma.
Jak to nie ma relacji międzyludzkich? A cichy związek braterski pomiędzy tym młodym Anglikiem a Francuzem? To że nie gadali o szkolnych latach czy pierwszej miłości nie znaczy, że nie było tam emocji. Taki bromance. Sporo tego widziałam w filmach i serialach i każdy jest minimalny w słowach a maksymalny w działaniu. Scena na kutrze to była kulminacja tego, jaka zrodziła się między nimi braterska przyjaźń w ciągu jednego popołudnia. Nie musi być baby, aby były emocje.
Poza tym samo patrzenie na bohaterów, mających po 15-18 lat wzbudza emocje. A Harry podejrzewam został wzięty po to, aby podgrzać emocje. Wszak to idol nastolatek, symbol spokojnych lat, a przed IIWŚ też mogli być tacy, był spokój, a potem ci chłopcy zostali wysłani na wojnę. W której większość ginęła, bo decyzje o wojnie podejmowali starzy (znaczące słowa taty z jachtu do swojego syna). Nolan wszystko ubiera w metafmetafory i każdy szczegół jest istotny.
Co do Harry'ego zagrał małego świrka, brwaurowego żołnierza i jak dla mnie był przekonujący. Szczególnie znając jego słodki image podczas bycia w OneDirection. On mi kogoś przypominał w tym filmie, tylko jeszcze nie mogę skojarzyć kogo. Na pewno inną mocną postać.
Z innych szczegółów to warto zwrócić uwagę na małą ilość słów w filmie. Jak na Nolana nie jest on przegadany. Opiera się na komendach żołnierskich, wymianach obowiązkowych komunikatów, za to jest bardzo dużo działania i drobnych gestów świadczących o sytuacji. Polecam samemu albo je sobie przypomnieć albo obejrzeć ponownie. A jak są dialogi to pełne tego, co Nolan chciał przekazać np. rozmowa ojca z synem na jachcie o tym, dlaczego dalej płynął.
Dokładnie. To miał być surowy obraz wojny, po cholerę wciskać jakieś miłosne wątki w ogóle. Zniszczyłoby to zdecydowanie klimat filmu.
o ku$#a, ten "bromance" to prawdziwy nowoczesny rak, żałuję, że poznałem to stwierdzenie. To, że normalny człowiek szuka sobie swojej grupy to znaczy, że musi czuć wyjątkowe uczucia do drugiego człowieka. Zwyczajna przyjaźń to widzę za małe słowo, musi być jeszcze wyjątkowa emocjonalna więź, bo obecne czasy są za mało spedaIone.
W trakcie bitwy nikt nie myśli o swojej dupie, myślisz tylko, żeby zamordować jak najwięcej osób i nie dać się zabić, więc dobrze, że nie dali wątków miłosnych.
Poprawność polityczna i przekaz równościowy to jedno, ale może zgodzili się, aby Nolan zrobił film historycznie precyzyjny. Bez zaklinania rzeczywistości, to niby było niedawno, ale nadal 80 lat temu, a wiadomo jaka wtedy była rola kobiet i kolorowych.
Pod koniec filmu pojawia sie Helga z Halo, halo. Prowadzi krotki dialog z Kenethem Branagh. Taka ciekawostka.
Postać Helgi to rzeczywiście humorystyczny i pomysłowy akcent,tym bardziej,że serial"Halo halo" jest jednym z najlepszych.
Ten serial to było moje dzieciństwo :)) odrazu się uśmiechnęłam jak zobaczyłam Helgę.
W trakcie bitwy nikt nie myśli o swojej dupie, więc dobrze, że nie dali wątków miłosnych.
No, mogła być jakaś kobieta żołnierz - biedna, uciśniona, ale silna i niepodległa. Koniecznie kolorowa! Ku pokrzepieniu pewnych chorych na umyśle grup. Albo zamiast Marka Rylance jako Pana Dawsona, mogła być jakaś Pani Dawson - jako ta jedyna rozsądna na "męskiej wojnie". Do tego oczywiście garść głupkowatego humoru w momentach największej grozy i wielka miłość na końcu. To by była dopiero Dunkierka... albo kolejne Gwiezdne Wojny.
Murzyna też nie było i geja , dobrze że Star Wars to nadrabia ,bo co by to było . W kolejnych częściach planują i latach wystapia miedzy innymi; tranzseksualista,pedofil,sodomita, podobno są przymiarki żeby ożywić postać nekrofila ale to dopiero jak będziemy już jedynym państwem na globie a my totalnym oglopionym bydłem