Moulin Rouge to najsłynniejszy i najbardziej skandalizujący nocny klub Paryża przełomu wieków. Jego gwiazdą jest Satine (Nicole Kidman), piękna kurtyzana, o której względy zabiega bogaty książę (Richard Roxburgh). Ona kocha jednak Christiana (Ewan McGregor), ubogiego poetę, który przybył do Paryża, by poznać smak dekadenckiego życia.
Czy ktoś może też dostawał "odpału" przy tym utworze? Nie mówię tu o dziko zachrypniętym głosie wykonawcy, tylko o ostatnich 30 sekundach- tym wirze skrzypiec, zawrotnym tempie i i schizowych dźwiękach w tle. Ja dostawałam zawrotów głowy.
Nie wiem, skąd te niektóre tak entuzjastyczne recenzje. Skusiłem się wysoką oceną filmu i jestem bardzo rozczarowany. Ledwo mogłem wytrwać do końca. To nudne, cukierkowate, ciągnące się w nieskończoność, śpiewane romansidło, w którym słowo "miłość" odmieniane jest na wszystkie możliwe sposoby i przy każdej okazji....
W niektórych scenach ma się wrażenie, że siedzi się właśnie na wielkim czerwonym wiatraku, który
się zepsuł i z ogromną prędkością porusza swoimi łopatami (?). Okropny montaż! Ja rozumiem zamysł, że miało to
pokazać szaleństwo tego miejsca i tempo z jakim się to wszystko działo, jednak efekt pozostawia
wrażenie...
Przeczytałam gdzieś, że jeśli ktoś nie lubi musicali, nie powinien oglądać też 'Moulin
Rouge'. Ja obejrzałam. I nie żałuję. Choć fabuła mało była przekonująca i w jakiś sposób
ciekawa, całość jest przezabawna i wzruszająca jednocześnie. Wszystko wynagradza
geniusz aktorski, scenografia i najpiękniejsza muzyka. Z...